niedziela, 28 sierpnia 2011

Co to znaczy przyzwyczajenie?

Genialnym fotografem nie jestem, pewnie nie będę :-)))
Ale do czego służy aparat fotograficzny wiem. Nawet na studiach miałam zajęcia z podstaw fotografii. Ale czasy mojego studiowania to już przebrzmiała historia,wszystko straciło ważność sto razy albo więcej.........toż to było w poprzednim wieku!!! A na dyplomie mam,że ukończyłam "to a to" na Uniwersytecie Bolesława Bieruta hehehehe!!!! Chwilę póżniej UBB stał się Uniwersytetem Wrocławskim.
Ale podstawy fotografii zostały mniej wiecej takie same, natomiast zmnienił się sprzęt.To co ja robiłam na Zorkach i Zenitach robi się na Cannonach, Nikonach i jakiś tam jeszcze. Moje dziecko, które jest a właściwie było, moim "nadwornym" fotografem "działa" na Nikonach. A skoro dziecko ma taki sprzęt,to taki mam i ja :-) jak dostanę na chwilę żeby porobić zdjęcia swoich prac.
Ale jakiś czas temu pojawiła się w domu taka mała zabawka, czyli malutki nikonik, poręczny, podręczny, wygodny, aparacik jaki sprawił sobie mój M.co by sobie "machnąć" parę fotek z podróży, jak się nie ma zapędów artystycznych, tylko takie dla potomnych,na zasadzie patrzcie "byłem tu".A, że pan Mąż duuuużo podróżuje po świecie,najczęsciej tylko z malutkim plecaczkiem to mu się sprzęt porządny nie mieści, więc nikonek jest jak znalazł!
A ostatnio jakoś tak się zdarzyło,że ja musiałam, po prostu musiałam zobaczyć jak wygląda moje ostatnie dzieło na fotografii a dużego nikona nie było w domu to zabrałam się za małego! No i skutki zaraz pokażę:-)))
To są moje pierwsze zdjęcia robione tym aparatem więc sama jestem ciekawa co z tego "wyszło" Wiem jedno dużym może zdjęcia robi się, trudniej....ale są ciekawsze. Mały działa szybko, sprytnie, sprawnie, łatwiejszy w obsłudze ale efekt końcowy, chyba jednak mnie nie zadawala!
Pooglądamy, zobaczymy jak nie to zdjęcia podmienimy :-)))
No to pokazuję: zegar, trochę nakombinowałam :-) miała być szpachlówka i relief, ale szpachlówki nie było w domu, więc wykombinowałam takie "coś"
Przyzwyczaiłam się do porządnego aparatu, który SAM robi porządne zdjęcia a te.........
są jakieś takie słodkie, landrynkowe;-(
Czyli przyzwyczajenie, druga naturą człowieka i trudno jest się szybko przestawić nawet na niby coś łatwiejszego w obsłudze. Jak się lubi to co najlepsze, to się teraz wybrzydza!Ale może się zaprzyjażnimy?











niedziela, 21 sierpnia 2011

Powrót do średniowiecza.

Dla mnie jest to magiczna epoka.Za początek przyjmuje się rok 476, koniec istnienia cesarstwa zachodniorzymskiego, w którym został pozbawiony władzy ostatni cesarz zachodniorzymski, Romulus Augustulus. Istnieje jednak także wiele innych propozycji, np. zamknięcie przez Justyniana Wielkiego Akademii Ateńskiej (529), zamordowanie Hypatii z Aleksandrii (415), koronacja Karola Wielkiego (800), ucieczka Mahometa z Mekki (622), bunt Nika w Konstantynopolu (532), śmierć cesarza Teodozjusza I Wielkiego i podział Imperium rzymskiego na dwie części w (395), czy chrzest Chlodwiga (496). Wielu badaczy okres od V w. do XI w. chce widzieć jako osobną od średniowiecza epokę historyczną – wieki ciemne. Kultura, literatura, religia,wojny, tragedie,wyprawy krzyżowe,Tempariusze, inne zakony, ciekawi ludzie, magowie, zakonnicy, wojownicy,królowie, medycyna,sztuka ale przede wszystkim ludzie ich losy, jak to się wszystko splatało, przenikało do czasów uważanych za koniec średniowiecza, przyjmuje się na to różne daty: wynalezienie druku przez Jana Gutenberga (ok. 1450), zdobycie Konstantynopola przez Turków i upadek Cesarstwa Bizantyjskiego (1453), koniec wojny stuletniej (1453), przyjęcie przez władcę Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, Iwana III Srogiego, tytułu "władcy Wszechrusi" (1478), dotarcie Krzysztofa Kolumba do Ameryki (1492), lub powrót Krzysztofa Kolumba do Hiszpanii (1493), początek wojen włoskich (1494), a wreszcie wystąpienie Marcina Lutra (1517).I to wszystko jedna epoka.... średniowiecze, naczytałam się o nim, naoglądałam, napodróżowałam po świecie, zostałam wielokrotnie podpuszczona do poszukiwań różnych informacji, bo w kręgu bliskich znajomych jest maniak zarażający, średniowiecznym wirusem :-))))









A potem to już renesans, renesans i mój ukochany renesans :-))))
Ale o tym kiedy indziej!
Dziś wkleiłam zdjęcia następnego chustecznika, z którym myślałam ,ze nie dam sobie rady! Siłą poślizgu został zaczęty razem z poprzednim, tamten zmienił właściciela a na ten nie było pomysłu. Oxi wymyśliła ,że z braku laku to i folia spożywcza nada się do złoceń/srebrzeń, jak rączki swędzą i trzeba poeksperymentować.A ja musiałam sprawdzić jak się zachowuje, bo produkt obecny w każdym domu, pod dostatkiem, cena przyzwoilta w porównaniu z szlagmetalem .... no i już wszystko wiem a jak nie wszystko to sporo. Wg mnie folia się nadaje ale........
Folia to nie szlagmetal i zachowuje się inaczej, jest gruba, albo grubsza w zależności od gatunku i inaczej się z nią pracuje, nie fruwa po całej pracowni, ale też tak łatwo nie da się "wdusić" w przedmiot, jest oporniejsza w obróbce i daje inne efekty, czasem całkiem ciekawe. Dobrze się klei i jest wytrzymała na cd czyli kleje, malowanie, scieranie. Do delikatnych rzeczy bedę nadal używała szlagmetalu ale z folią będę eksperymentować.
Wracając do średniowiecza to parę lat temu zakupiłam cudny papier z rycerzami, bo robiłam prezent dla średniowieczo maniaka i jego/moje segregartory były dość sławne na decoupageowych forach, potem dorobiłam mu parę rzeczy, jajo, bombkę wszystko z rycerzami:-))) no i zostały mi kawałki takie "do niczego" ale nie mam zwyczaju wyrzucania resztek, a nóż a widelec do czegoś, kiedyś się nadadzą ... no i nadeszła taka chwila dla kawałka sredniowiecznego malowidła.
Ja jestem zadowolona z efektu !

A tu dla przypomnienia segregatory:-)))




na ostatnim zdjęciu są właśnie fragmenty, które znalazły się również na chusteczniku, bo arkuszy do zrobienia segregatorów było kilka.

czwartek, 18 sierpnia 2011

O wyższości werandy nad.........

Dziś o wyższość mojej werandy nad moim/nie moim blogiem/nie blogiem, decoupage-maryski.
Wyższość polega na tym, że na werandę mogę "wejść" w każdej chwili, a na tamtą stronę nie! Bo się okazało, że nie znam hasła.Jak była Młoda w domu to się wchodziło, i już, a jak Młoda zrobiła sobie wakacje.... to się wylogowała, i już, i muszę czekać z pokazaniem, szerszej publiczności ostatniej pracy, jak już nie będzie ostatnia,bo nowa się "robi" aż Młoda wróci.......
Całą tą moją działalnością twórczą to rządzi totalny przypadek:-)
Tak jest ze wszelakiego rodzaju "świętymi obrazkami" Ja "zero kościółkowa" a Madonn, Aniołów, Ikon, ci u mnie dostatek, siedzą i fruwają po kątach. A ja przechodzę codziennie między nimi,i tylko się uśmiecham pod nosem, chyba dobrze nam razem? Od czasu do czasu ścieram z nich kurz!
Tak samo sprawa wygląda ze "złotkami" nie mam właściwie biżuterii, nie noszę, nie zbieram, co miałam to rozdałam, albo dziecko we wcześniejszej młodości sobie "pożyczyło".A tu masz w moich pracach się zazłociło, Długo broniłam się przed szlagmetalem, bojąc się chyba, żeby mnie szlag nie trafił.
Dziś się zaprzyjażniliśmy do tego stopnia ,że dostałam zamówienie na chustecznik, zamówienie z fundacji Ernst&Young. Zrobiłam następny bo poprzednich już nie ma!
A,że nigdy nie uda się powtórzyć/wykonać takiej samej pracy- nawet nie próbowałam..... to mamy następną wersję.Do zrobienia użyłam dokładnie tego samego materiału co poprzednio.
I powstała następna "wariacja" na temat złote i złote z moim ulubionym papierem calambura,a całość została mocno zatopiona w lakierze!
Podoba mi się ta powtórka z rozrywki:-))))





wtorek, 16 sierpnia 2011

słodko-kwaśno!

Słodko ale i kwaśno bo dziś są moje urodziny:-)
słodko bo fajnie jest świętować , kwaśno bo .... znowu mamy o rok więcej!
Oby ze zmianą daty, następowała zmiana pod "sufitem" a człowiek z roku na rok robiłby się mądrzejszy........ a tu kiełbie we łbie, tylko data urodzenia coraz gorzej wygląda, albo jak by powiedziały znawczynie decoupage, dostaje patyny, subtelnie się postarza!
Na bużce shabby schick....
ale co tam, słonko świeci, telefon z zyczeniami co chwilę dzwoni,kawa i ciacho są, znaczy się jeszcze zyję, mam się nie najgorzej.
I jeszcze o jednej sprawie powinnam wspomnieć:-))) powinnam? chyba? pokazać jak Ma.ryska za statyw robiła:-))))))))))
W sobotę we Wrocławiu był zlot deccorian czyli przyjechały osoby z wnętrzem:-) z portalu deccoria.pl W programie zlotu panie miały ( bo 99% to były kobiety,był też jeden pies)pokaz filcowania i pokaz decoupage.
Pokazy prowadziła Kasia Izydorczyk z manualnie.pl a Maryska jako zalogowana od lat na deccorii wpisała się na zlot, a co we Wrocławiu! prawie pod domem grzechem byłoby taką imprezę odpuścić. Tylko tak samemu:-( więc zaczęłam szukać "kumpla" i trafiłam na Kasię.Kasia przed dzień,a właściwie "przedwieczór":-) stwierdziła,że przydałoby się jej wsparcie psychiczne ale i fizyczne.No to przymaszerowałam do Mleczarni,gdzie odbywała się część artystyczna imprezy. Takie fajne,klimatyczne miejsce na kulinarnej mapie Wrocławia w dzielnicy Czterech Wyznań, blisko Rynku.
I wspierałam Kasię jak mogłam, tzn byłam technicznym elementem w tym tandemie, zagotowałam wodę do filcowania, rozpuściłam mydełko, przytrzymałam, podałam ale przede wszystkim trzymałam mikrofon!!!! bo mikroportu nie mieli a opowiadać co się robi, robić i trzymać to narzędzie władzy to trochę za dużo, więc jako ten znawca decoupage najlepiej się do tego nadawałam hehehehe.
Pokaz się udał, panie były zadowolone, mnie trochę bolała rączka ale co tam , czego się nie robi dla krzewienia rękodzieła:-)


Aaaa a potem jeszcze telewizja interia przeprowadziła z nami wywiad.
Miłe było to ,że każda z uczestniczek dostała jakieś "łupy" już na wstępie.
potem była loteria i upominki chyba dla wszystkich.
A jeszcze bardziej potem :-) część nie oficjalna party do rana! ale tam maryski już nie było jako grzeczna, starsza pani poszła do domku i ..... rano pooglądała zdjęcia z "baletów"
W niedzielę musiała być w formie, bo 15 sierpnia to dzień cudu nad Wisłą, święto Wojska Polskiego, Matki Boskiej Zielnej ale i imienimy Marii :-) więc trzeba było się przygotować na przyjęcie gości.
Niestety w tak "słodki" dzień był i element nie powiem kwaśny a smutny ?

Dostałam wiadomość ,że nie żyje Starosta Wschowy, Marek Kozaczek !
i nie jest tu ważne, że był starostą ale jakim był człowiekiem, a zapamiętam Go jako dobrego, ciepłego, kolegę mojego męża, poznałam Go i całą "paczkę" jak byliśmy "piękni i młodzi" pełni życia, pomysłów na życie.Ja do nich dołączyłam jako żona kolegi. Spotykaliśmy się na weselach, chrzcinach,imieninach, sylwestrach i ot tak bez okazji, aby pogadać!
Drogi naszej paczki "poszły" różnymi torami,różne miasta, różne kariery, ale w jakimś sensie byliśmy razem.
Tragicznie został wyrwany kawałek NAS, już nigdy nie będzie tak samo.........
Marek popełnił samobójstwo!
Przyczyna ? na to odpowie prokuratura.... ale tak na dziś obwiniamy POLITYKĘ !


środa, 10 sierpnia 2011

Dziecko to skarb :-))) ale.....

...... Młoda wróciła!matkę podszkoliła, z co niektórych myków blogowych !
Już wiem jak się linkuje,jak się coś tam coś tam wkleja, jak sobie znależć pewne rzeczy.Niestety trochę też mi się dostało za wygląd, za niespójność ;-(((( no cóż blog jest w budowie i jak siebie znam, to się jeszcze parę razy, wszystko pozmienia.
Porobiłam trochę zdjęć, tego co powstało jak byłam sama w domku!
Dziś pokażę jednak i tu i na decoupage-maryski mój pierwszy raz ikonowy. Nie potrafię o swoich pracach w stylu "święty obrazek" mówić ikona!
To dla mnie rodzaj świętokradztwa, w stosunku do wielkich mistrzów ikonopisarstwa.
No ale żeby było prościej zostańmy przy takiej nazwie, skoro wszyscy tak je nazywają, i podobno nie jest to błędne.
Zawsze mnie intrygowały,zawsze się im przyglądałam z zaciekawieniem, niby takie proste w formie, a wcale nie takie łatwe do naśladowania.
Mimo,że do "świętokościółkowców" mi daleko to obrazy wielkich mistrzów, mnie fascynują,zaczynałam od klasycznego decoupage na desce, próbując odtworzyć choć odrobinę nastroju choćby jak tu :
Ale kilka dni temu po dość pobieżnym przeczytaniu a właściwie przeglądnięciu książki o ikonopisarstwie, nie namyślając się dużo , złapałam za pędzel, wyciągnęłam kawałek deski i .... zrobiłam pierwszy krok a wygląda on tak:




tutaj trochę bawiłam się światłem, bo tak ładnie zaświeciło słoneczko! a dzień cały był taki ponury.







sobota, 6 sierpnia 2011

Gadał dziad do obrazu, a obraz.........

......a obraz ani razu :-)))) to z jakiegoś klasyka!
Też się bałam, ze będę gadać w najlepszym układzie sama do siebie.
A tu masz niespodziewanka, blog działa ze 24 godziny a już mam kilku zaglądaczy, fajnie, dzięki pierwszym gościom za odwiedziny.Gaduła ja ci jestem straszna! ale jak przyjdzie co do czego to się zastanawiam o czym by tu napisać ???a jakby tu jeszcze nie głupio,ciekawie :-))) Zobaczymy jak długo wytrzymam?
Co prawda dziś "machnęłam" coś ikonopodobnego, bo jak się już gdzieś kiedyś przyznałam to kupiłam sobie o nich ksiązkę ,zawsze mnie intrygowały, w której jest skrótowy nazwijmy to kurs ikonopisarstwa. A ja tak z rozpędu nie wnikając w szczegóły złapałam za pedzel, pomogłam sobie kredkami i.......... i miało być pięknie, klasycznie a wyszło jak zawsze ;-((( Matka Boska Indiańska połączona z Cygańską uffff
Pewnie pokaże jak wyschnie, bo po kredkach akwarelkach "poleciałam" lakierem z obłędem w oczach, co by nie zniknęła, przy machaniu pędzlem.... ale dzielnie zniosła smarowanie nic a nic się nie zamazało, szkoda by było w końcu to moja pierwsza od AdoZ ręcznie namalowana/na rysowana madonna.
A dziś może wazonik srebrny ale złoty, pozdrawiam AnięK.
Polubiłam tę technikę złocenia/srebrzenia i szukam nowych, swoich sposobów na jej wykorzystanie i pokazanie ile można z niej "wydusić"
wszystkie prace jakie do tej pory zrobiłam za pomocą srebrnego złocenia są etapem przygotowawczym do odnowienia szafki, sporej szafki, chyba największego mebelka wmojej karierze ale o niej kiedyś tam jak się zacznie dziac, póki co zdrapuję to co ma na wierzchu a mi nie koniecznie się podoba.
Wazonik






piątek, 5 sierpnia 2011

Cały czas dzisiaj testuję siebie i bloga.

... to już trzecie dziś podejście, nie wszystko mi "wychodzi" nie wiem jak wstawić wyróżnienie jakie dostałam od Agnes76 tak aby był widoczny obrazek, nie wiem jeszcze jak działa mnóstwo innych rzeczy, ale nie od razu Kraków zbudowano nic to! jeszcze parę dni,wszystko się wyjaśni, a jakby co, to w niedzielę wraca moje dziecko, to się przepytam, co do spraw, które jeszcze sprawiają mi problem.A może w tzw międzyczasie sama doczytam. Korzystam z "wolnej chaty" wszyscy wyjechali ,zostałam sama "na posterunku" pilnować domku i karmić koty. Dziwnie, jakoś wcale nie jest mi żle, samotność nie doskwiera. Posprzątane , poprzekładane po mojemu, garów w zlewie brak! A ja albo ćwiczę bloga albo pracuję na werandzie:-)albo czytam sobie w łóżku obłożona futrzakami:-) Nowych rzeczy jeszcze nie pokażę, bo się robią, dopadłam mojego ulubionego śmietnika! Ktoś wyrzucił wszystko, chyba wszystko z jakiegoś mieszkania, caluteńką kuchnie, no może nie nówkę ale w dobrym stanie z całą resztą, garnkami, serwisem kawowo, obiadowym,sztućce, nawet karnisze były i chyba zasłony, ścierki, aż tak dobrze się nie przyglądałam ;-) ale widziałam jak ludziska rozbierali i zabierali. Ja przywłaszczyłam sobie stoliczek pod telewizor, nie wiem co z niego będzie ? i taborecik, już się zrobił i cudnie pasuje do mojej kuchni. a dziś żeby nie było za nudno bo się rozpisałam to wkleję moją ulubioną ostatnio pracę czyli skrzynkę na listy wisi na płocie od kilku dni i zadaje szyku na ulicy.....

7 rzeczy o mnie.........

........ dostałam i ja!
a właściwie moja strona www.decoupage-maryski.blogspot.com czyli decoupage ma.ryski, które wszyscy??? znają a WERANDY nie..... weranda też jest moja, i tu spróbuję się odnieść do zadanego mi tematu 7 rzeczy o mnie :-)
AGNES76 /agnes76decoupage.blogspot.com




Ma.ryska


1........leniwiec,
2.uzależniony od herbaty z malinami,
3.dobrej książki,
4.własnego domu,takiego maryskowo, eklektycznego, który potrzebuje "antyków" których Ma.ryska nie ma więc je "robi" :-0
stąd 5.hobby, które stało się pasją i sposobem na życie, czyli decoupage.
Dlatego zaszyła się na swojej werandzie i kombinuje, od czasu do czasu wychyla się na swiat, aby zobaczyć coś fajnego, spotkać się z ludzmi,pogadać.
6.zabrakło mi pomysłów co by jeszcze napisać!
moje zycie jest zwykłe, normalne, spokojne, czasami wpadam na genialny pomysł i wywiewa mnie np nad morze, albo wsiadam w swoje terenowe auto i jadę przed siebie...
pobędę "tam" parę dni, nałapię świeżego powietrza w skrzydła...i wracam ........
7.chyba, mój świat zatrzymał się na chwilę, abym zastanowiła się, co jest dla mnie najważniejsze i czego potrzebuję do szczęścia, więc korzystam z tego momentu w moim życiu, ciesząc się świętym spokojem !A jakie są tego skutki widać na decoupage-maryski.blogspot.com .